Zabawa była jak zwykle na poziomie.
Wjechały wanny z nagimi kobietami kąpiącymi się w szampanie.
- Panie Premierze, proszę mi umyć plecy – zawołała piękna czarnulka o azjatyckich rysach, którą postawiono najbliżej.
Putin uśmiechnął się pogodnie, chwycił szklankę wody udającej wódkę i zbliżył się tanecznym krokiem.
- Tylko plecy krasawico? Może zadbam i o inne miejsca?
Dziewczyna wstała, rozchyliła nogi i się pochyliła.
- Tam mnie trzeba szczególnie wyszorować.
Władimir Władimirowicz nigdy nie tracił panowania nad sobą i zawsze kontrolował sytuację wokół. Ale w tej jednej, nieszczęsnej sekundzie zagłębił zapamiętale swój wzrok w czeluści pudendów Miss Kamczatki.
I to go zgubiło.
Strzał był głośny i z pewnej odległości, ale Premier Rosji nie zdążył odruchowo się odchylić. Swojemu wspaniałemu refleksowi dwukrotnie zawdzięczał życie. W Monachium i Wiedniu. Ale teraz właśnie to życie nagle zgasło.
Twarz z dziurą w skroni wpadła do wanny. Rozległ się krzyk kobiety. Padł drugi strzał, to zabił się polski patriota, reprezentujący ukraiński Neftogaz.
***
Nie wiadomo, kiedy Straż Marszałkowska została rozbrojona a oskarżeni posłowie zabarykadowali się na sali obrad. Wzięto także kilku zakładników, głównie dziennikarzy-komentatorów obrad, znajdujących się wtedy na sali. Tymczasem kamery na korytarzach pokazywały niesłychany tumult, krzyczących do siebie a nawet biegających chaotycznie ludzi. Najpopularniejszy okazał się obrazek z siedzącym na schodach, kompletnie rozklejonym posłem Gowinem. Pilił papierosa i powtarzał na okrągło łapiąc się za głowę: „przyjaciele? Chuj, kurwa, nie mam już przyjaciół. Patrioci? Cioty! Polacy? Bydlaki! Przyjaciele? Chuj, nie mam już przyjaciół”. Obrazek surrealistyczny w absolutnym kontraście do tego Gowina, jakiego wszyscy znali.
- Biedny, wykorzystany, ale uczciwy człowiek - Hammer, w którym siedział szef BBNu pracował cichutko gotowy do akcji. Załoga siedziała czujnie, także wpatrzona w ekran. Jeżeli sytuacja nie zostanie szybko opanowana może być nieszczęście.
Jakby na potwierdzenie swoich myśli usłyszał w słuchawce brzdęk i odgłosy przypominające strzały. To Warszawiacy wdarli się na teren sejmu.
- Kurwa mać, kogoś wieszają! Nie zdążymy!
***
Prezydent Dimitrij Miedwiediew podszedł do trumny i położył na niej ręce. Cała cerkiew śpiewała. Dostojny gość pochylił się by szepnąć przyjacielowi, dwukrotnemu Prezydentowi Wielkiej Rosji ostatnie słowa pożegnania. Modlitwa Patriarchy Cyryla, nabożnie wstrzymywany oddech oraz odgłosy tysięcy serc aparatczyków służb specjalnych, które były właścicielami Imperium zagłuszyły treść przekazaną tylko dla nic niesłyszących już uszu:
- I co, Wołodia pizdielcu? Co teraz, job twoju mat, mamy robić? Wszystkie kody zabrałeś ze sobą Ty i ten drugi trup. Zabiłeś nas skurwysynie. Zniszczyłeś Matuszkę Rosiję. Przez Ciebie nieufny gnoju przegraliśmy tą wojnę zanim się rozpoczęła. Niech Cię piekło pochłonie.
Chóry znów zaśpiewały a Prezydent Rosji, z twarzą bez wyrazu, raźnym krokiem skierował się do wyjścia w nawie bocznej. Bynajmniej nie po to, by ustronnie kontemplować uroczystość. Na kremlu czekała na niego grupa smutnych i wściekłych generałów. Niedźwiedź wzdrygnął się w samochodzie. Ten łże-bohater narodowy nigdy nie przestał być zwykłym czekistą. A teraz będąc zimnym truchłem niemal zapędził swój kraj na śmietnik cywilizacji. I teraz ja muszę podkładać własny łeb i w tym śmietniku grzebać. I kto tu się okazał zwykłym rzemieślnikiem?
Przed wejściem do sali stał już jeden z generałów, Jurij Bałujewski – Szef Sztabu.
- Coś mamy – podał Prezydentowi czerwoną aktówkę. Ten przejrzał w milczeniu zawartość i rzucił nią w twarz generała.
- I to wszystko kurwa?! To ma być imperialna siła?! Tym mamy zaszachować kraik w Europie?! Z chujem się na głowy zamieniłeś? Tym nie wyciśniesz nawet wrzodu na dupie?!
Wrzaski wywabiły z sali Premiera Iwanowa.
- Jak mamy to zrobić bezmyślny idioto takimi środkami?! Jak?!
- Musimy blefować Dimitrij – wtrącił się Iwanow – i uderzyć i pomóc sobie konwencjonalnie. Czapkami ich nakryjemy.
- Alternatywa?
- Grać na zwłokę – Szef Sztabu się otrząsnał, choć wciąż twarz go piekła z upokorzenia – i próbować złamać kody. Ale jeśli nie wyjdzie nie tylko narazimy się na śmieszność, ale chińczyk będzie wiedział, że bezkarnie może nas gryźć w dupę.
- Podnieś czapkę i prowadź na naradę. Realizujemy plan Sierioży, będziemy blefować i walić na zmianę, czym tylko mamy. Aż zgnieciemy tego polskiego bękarta. Rosja musi się zachowywać jak Rosja. Mamy jeszcze Iskandery a naszych mnogo.
I jeszcze jedno, gdzie to znaleźliście?
- W zasadzie, gdyby nie okoliczności, to w komicznym miejscu: w okładce książki na strychu jego matki.
- Co w tym komicznego?
- Bo to było „Main Kampf” Panie Prezydencie. Eleganckie, rosyjskie wydanie z 1940 roku dla członków Biura Politycznego. Słyszałem o tych książkach, ale myślałem, że wszystkie przepadły po czterdziestym pierwszym. Bo z dedykacją samego Hitlera.
Dimitrij przesądny nie był. Znał jednak przebieg II Wojny Światowej. Tyle, że nie z dokumentów oficjalnych, ale z tych najtajniejszych z tajnych. Trzymanych w podziemiach Kremla. I może właśnie dlatego, zaczął mieć teraz koszmarnie złe przeczucia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz